Szydełkiem można wszystko
Jak być może pamiętacie,* gdy prawie dekadę temu na poważnie zabrałam się za dzierganie, zaczęłam od prostej szydełkowej koronki filetowej. Szybko jednak zamarzyłam o nieco bardziej efektownych, klasycznych ażurowych rozetach. Ta jest jedną z pierwszych, jakie wykonałam. Mimo, że często jej używam, bo co jakiś czas, wymiennie z dwiema innymi koleżankami z koronkowej szuflady, ozdabia nasz „kącik telewizyjny”, to dziwnym trafem aż do dziś musiała czekać na swoje przysłowiowe pięć minut sławy. Jest to tym bardziej zastanawiające, że przecież tak bardzo ją lubię. Przypomina mi zamierzchłe czasy, gdy z radosnym zapałem nowicjuszki szydełkowałam w szalonym, chyba już nigdy później nie osiągalnym tempie, a kolejnych robótek przybywało w niemal hurtowych ilościach.
A skoro serweta doczekała się wreszcie własnej sesji zdjęciowej i notki na blogu, w kilku słowach opowiem jeszcze o jej narodzinach. Sam wzór pochodzi z gazetki „Robótki Ręczne”, ale trochę go zmieniłam, wzbogaciłam również nieco wykończenie w ostatnim okrążeniu. Wena twórcza i wielki zapał nie ustrzegły mnie jednak przed licznymi błędami, które na szczęście w większości sprytnie ukryły się w koronkowym gąszczu. Całość powstała z motka śnieżnobiałego bawełnianego kordonka Muza 10 (30 tex x 6/100 g/525 m), z łódzkiej fabryki Ariadna. Pracowałam uniwersalnym według mnie szydełkiem o grubości 1,3 mm. Serweta w sumie urosła aż do mniej więcej 36 cm średnicy.
Teraz, gdy tak ją obmierzyłam i obejrzałam zarówno własnymi oczyma, jak i szklanym okiem aparatu fotograficznego, poczułam, jakbym do tej pory jednak o niej zapomniała. To trochę tak, jak z bliskimi osobami. Mamy tych ludzi na co dzień przy sobie i czasem umykają nam niektóre cechy i zalety, które przecież czynią ich dla nas ważnymi. A z drugiej strony ta serweta jest też przyjemnym dowodem na to, że przez tych kilka lat machania szydełkiem zrobiłam jednak spore postępy i ciągle nie mam dość zarówno odkrywania nowych technik, materiałów i możliwości, jak i nostalgicznych powrotów do dawnych, klasycznych, a czasem nawet zabytkowych wzorów i motywów. Mam nadzieję, że się z tego nie wyleczę, że tak mi już zostanie. I nie przestanę twierdzić, że szydełkiem można wszystko…
* Jeśli jednak umknęła Wam moja opowieść o niełatwych początkach szydełkowania lub jesteście na blogu po raz pierwszy, zapraszam do lektury wpisu z okazji trzecich urodzin Arachne Art (tutaj).
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!
Przepiękna
Dziękuję. 🙂
Pięknie się prezentuje.
Dziękuję. Cieszę się, że „staruszka” nie tylko we mnie budzi pozytywne emocje.
Świetna serweta, bardzo mi się podoba 🙂 Pozdrawiam
Dziękuję, miło mi. 🙂 Pozdrawiam. 🙂
Piękna jest!
Dziękuję.
Cudowna <3
Dziękuję. 🙂 Cieszę się, że pomimo wieku i błędów wykonania potrafi zachwycać.
Piękna!!
Dziękuję. 🙂 Pozdrawiam.