Brzydkie kaczątko

Opublikowane w Szydełkowanie przez dnia 21 maja 2016 12 komentarzy

Wiecie już, że w moim domu nic się nie marnuje, a wiele rzeczy, tylko pozornie nieprzydatnych, ma tu szansę na swoje drugie życie. W nowym, często bardziej ozdobnym wcieleniu. Bywa, że i w zupełnie innej funkcji. Wypieszczone przez piasek i wodę kamienie stroją się w delikatne ażury. Tekturowe pudełka wdziewają ciepłe swetry i przypinają kwiatowe broszki. Stare druciane bransoletki obrastają w koronkowe siatki do łapania kolorowych marzeń i snów, niczym wiosennych motyli.

Niedawno lniane opakowanie po zestawie kosmetyków zyskało twarzowe słupki i pikotki, by troskliwie pilnować skorych do ucieczki mniejszych motków i kłębków. Tym razem na listę zwycięzców trafił zawodnik nieco cięższej wagi. Szklany wazonik o klasycznym kształcie, w ładnym niegdyś odcieniu zieleni. Z biegiem czasu chińskie pochodzenie dało o sobie znać. Kolor, naniesiony jedynie w postaci cieniutkiej warstwy termokurczliwej folii, szybko zmatowiał, przetarł się i pozdrapywał.

Wazon stał się zbyt brzydki, by go eksponować, ale jednak wciąż jeszcze za dobry, żeby go wyrzucać. Obracając we wszystkie strony szklany rupieć, zastanawiałam się, jak mogłabym mu pomóc. Skoro powstałych uszkodzeń nie dało się już naprawić, może udałoby się je czymś przesłonić? Może warstwą szydełkowej koronki? Po poprzedniej robótce zostało mi sporo dość sztywnej i lekko nabłyszczanej nici. Doskonale sprawdziła się w dzierganiu ażurowej kuli i siatkowego kołnierza. By podkreślić witrażowy efekt, każdy z kwiatowych elementów, łączonych za pomocą łuków z oczek łańcuszka, ozdobiłam wszytym w środek szklanym metalizowanym koralikiem o tęczowym połysku.

Cały projekt powstał w mojej głowie, bez wyraźnych inspiracji. Do ostatniej chwili nie byłam pewna, czy ten eksperyment w ogóle się powiedzie. Ale udało się i nieskromnie przyznam, że jestem bardzo zadowolona z efektu. Wam też zdarzają się pomysły realizowane od ręki, bez większych przygotowań? Lubicie takie szybkie metamorfozy niezbyt urodziwych lub po prostu zwykłych, banalnych dotychczas rzeczy? Ja wolę je chyba bardziej, niż drobiazgowo przemyślane i starannie rozrysowane schematy. Moje twórcze motto, widniejące pod tytułem bloga, nie powstało przecież bez powodu…

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!

Tagi: ,

Komentarze (12)

  1. Dorota Dębowska pisze:

    Bardzo kreatywnie, teraz wygląda pięknie.

  2. Arachne pisze:

    Dziękuję. Wyglądał już bardzo nieciekawie, a szkoda mi było go wyrzucać, bo ma ładny kształt i pomieści spory bukiet, więc wymyśliłam mu ubranko… 😉

  3. Dorota Dębowska pisze:

    Słusznie, teraz nikt takiego nie ma.

  4. Arachne pisze:

    I to właśnie lubię najbardziej. 🙂

  5. Szydełkowa pasja Kaśki pisze:

    Świetny pomysł, a jaki efekt!

  6. Arachne pisze:

    Dziękuję. 🙂 Czysty eksperyment! Na szczęście udany. 🙂

  7. Ilka pisze:

    Wygląda niesamowicie, świetny pomysł 😉

  8. Arachne pisze:

    Dziękuję bardzo. 🙂

  9. Shonali pisze:

    Śliczne „opakowki” zrobiłaś tym przedmiotom 🙂

  10. Arachne pisze:

    Dziękuję. 🙂 Ostatnio obdziergiwanie różnych przedmiotów coraz bardziej mnie „kręci”. 😉 Były kamienie i wazon, teraz pracuję nad lampionikami.

  11. kati k pisze:

    Bardzo ciekawy pomysł 🙂 jak to się dzieje ,że to ubranko się nie zsuwa z szyjki ?

  12. Arachne pisze:

    Pomysł wykluł się na zasadzie eksperymentu. 😉 Ubranko nie zsuwa się, bo było dziergane na miarę, bezpośrednio na wazonie.

Zostaw ślad po sobie!