5 na 5: Pięć robótkowych nowości
Chociaż rok dwa tysiące osiemnasty powoli nabiera już rozpędu, to gdzie się nie obejrzeć, wszędzie jeszcze w najlepsze trwają bilanse jego poprzednika. Ten duch podsumowań udzielił się również mnie. Dziś przypomnę więc sobie i Wam kilka wybranych robótkowych nowości, które pojawiły się w mojej pracowni, a potem również na blogu, w ciągu minionych dwunastu miesięcy. Reaktywując przy okazji rozpoczęty jakiś czas temu cykl 5 na 5, czyli Pięć na pięć lub też może Pięć na piątkę. Jak kto woli.
Pierwsze miesiące minionego roku opanowała koronkowa klasyka, ale w nowym – przynajmniej dla mnie – wydaniu. Podjęłam się bowiem wykonania dwóch stylowych kołnierzyków. Lecz chociaż dość rzadko wykonuję robótki, w których aż tak bardzo liczy się precyzja w osiągnięciu odpowiedniego wymiaru, jednak dziergało się całkiem przyjemnie. To zadanie było naprawdę twórcze. Dodatkowym novum była praca z czarną nicią, nieco męcząca oczy zimowym wieczorem w sztucznym świetle.
Jesienią odkryłam swoją nową pasję, czyli oklejanie różnych przedmiotów i sprzętów serwetkową odmianą techniki decoupage. Zupełnie przypadkowo, choć ja tak właściwie w przypadki nie wierzę… Zanim skończył się rok, kolorowymi obrazkami otuliłam ramę lustra, skrzyneczkę na kartki i ołówki do notowania oraz kilkanaście szklanych lampioników. Część z nich bliscy i znajomi znaleźli pod choinkowymi gałązkami. Niestety, w szale pakowania zapomniałam uwiecznić te prezentowe szkiełka na zdjęciach. Powstał również ozdobiony nicianymi koronkami, srebrnoszary zestaw świąteczny.
Przed zimowymi chłodami i słotami schroniłam się zaś twórczo w mięsistych zwojach bawełnianego sznurka, splecionego w dostojnych, eleganckich odcieniach szarości. Eksperymentując z tak grubym włóknem i potężnymi szydełkami o nie używanych dotychczas rozmiarach, powróciłam przy okazji do wdzięcznego, na dodatek modnego, tematu indiańskich łapaczy snów oraz pozytywnej energii.
Oprócz tytułowej piątki, muszę wspomnieć o jeszcze jednej, bardzo ważnej nowości. Choć nie jest to ani materiał, ani też rękodzielnicze narzędzie, nie mogło go jednak zabraknąć w tym zestawieniu. Mowa o pojemnym i praktycznym, a przy tym całkiem zgrabnie prezentującym się wiklinowym koszu, który – dzięki kochanemu Mężowi – od dnia urodzin bardzo ułatwia mi robótkowe życie.
I to tyle podsumowań minionego roku. Najwyższy czas zacząć powoli wcielać w życie postanowienia, plany, pomysły i projekty na ten kolejny. Nowy, jeszcze pełen świeżych szans i twórczych możliwości. Wierzcie mi, że naprawdę będzie się działo! Robótki o nie wykonywanych przeze mnie nigdy wcześniej gabarytach. Spory zastrzyk nie testowanych jeszcze dotąd technik, wzorów, materiałów i narzędzi…
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!
Tagi: dekoracja wnętrz, świecznik decoupage, szydełkowe koronki, szydełkowy kołnierzyk, łapacz snów
Świetne podsumowanie. Pamiętam te prace, pomysły oryginalne i mistrzowsko wykonane.
Dziękuję bardzo. 🙂 Gdy już coś majstruję, lubię robić po swojemu, powoli i starannie. Rękodzieło jest dla mnie trochę jak joga. 😉
Świetne prace. 🙂 Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie Ci jeszcze więcej ciekawych wyzwań i pomysłów.
Dziękuję. 🙂 Pomysłów mam mnóstwo. I w miarę możliwości będę je realizować.
Świetne podsumowanie! Faktycznie pamiętam kołnierzyki, Twoje decoupagowe prace i łapacz snów. 😉 No i dobrze było przypomnieć sobie koszyk urodzinowy. 😀 Mnie decoupage nie wciągnął – może dlatego, że ja do tej techniki potrzebowałabym już swoją pracownię, żeby nie musieć ciągle wyciągać przyborów (przy Bąblach nie mogą sobie leżeć ot tak;)). 🙂 Ciekawe, co przygotowałaś dla nas w tym roku? 😉 Bo ja się mocno zainspirowałam łapaczem snów. 😉
Dziękuję bardzo. 🙂 Mnie też irytuje to ciągłe rozkładanie i zwijanie całego robótkowego kramu. Ale w małym mieszkaniu niestety nie da rady inaczej. Od pierwszych dni roku w każdej wolnej chwili dziergam, kleję i majstruję różne nowe rzeczy. Gorzej jednak z czasem, by te wszystkie nowości opisać. I światłem, żeby zrobić choć przyzwoite zdjęcia.