Robótkowe cytaty: „Ania z Zielonego Wzgórza”
Nasza zabawa nadal trwa!
Księga Cytatów Robótkowych czeka na kolejne wpisy!
Od dziś nowy cytat w każdą środę!
Dzisiejszy wpis jest wyjątkowy co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, to już setny post na blogu Arachne Art! Ale znacznie ważniejszy jest fakt, że po raz pierwszy powstał z Waszą pomocą! Moja akcja wspólnego zapełniania kart Księgi Cytatów Robótkowych (szczegóły znajdziecie tutaj) już przyniosła kilka ciekawych „zdobyczy”. Bardzo się cieszę, że spotkała się z tak ciepłym przyjęciem.
Jako pierwsza odezwała się Kamila z @GawraStefana. Zaproponowany przez Nią cytat sprawił mi przemiłą niespodziankę, ponieważ pochodzi z książki, której główna bohaterka za mych „szczenięcych lat” była mi ukochaną przyjaciółką. Opowiadałam Wam już o tym tutaj. Dlatego robótkowy cytat spod pióra Lucy Maud Montgomery musiał pojawić się jako pierwszy. Co prawda nie dotyczy samej Ani, lecz, pozornie groźniej i surowej, pani Małgorzaty Linde, cieszącej się wielkim szacunkiem lokalnej społeczności Avonlea. Między innymi dzięki bardzo sprawnemu posługiwaniu się szydełkiem…
Wiele jest ludzi, zarówno w Avonlea, jak i poza jej granicami, którzy lubią zajmować się sprawami swoich sąsiadów, a przez to zaniedbują swoje własne. Ale pani Małgorzata Linde należała do tych niezwykle dzielnych osób, które żywiąc gorące zainteresowanie dla spraw swych bliźnich, dbają jednocześnie gorliwie o własne dobro.
Była ona wzorową panią domu, pod której okiem gospodarstwo szło jak w zegarku. Ona wiodła rej w Szwalni dla Dziewcząt, ona zajmowała się szkołą niedzielną, była jednym z głównych filarów parafialnego Związku Pomocy i Stowarzyszenia Pomocy dla Misjonarzy nawracających dalekich pogan.
Pomimo to pani Małgorzata miała jeszcze dość wolnego czasu, aby siedząc godzinami przy oknie kuchennym, robić szydełkiem kołdry bawełniane – a zrobiła ich już szesnaście, jak pełnym czci szeptem opowiadały sobie kumoszki z Avonlea – i czujnym okiem przyglądać się gościńcowi, który tutaj właśnie skręcał w dolinę, a potem wił się w górę po stromym wzgórzu.
Wobec tego, że Avonlea zbudowana jest na trójkątnym małym półwyspie, wcinającym się w Zatokę Świętego Wawrzyńca, i z dwóch stron otoczona wodą, każdy, kto podążał do miasta lub zeń powracał, musiał przechodzić drogą prowadzącą ku wzgórzu. Tym sposobem, sam nie wiedząc o tym, mijał ulicę pod okiem wszystkowidzącej pani Małgorzaty.
[…]
Lucy Maud Montgomery: Ania z Zielonego Wzgórza. Nasza Księgarnia. Warszawa 1997
Zachęcam Was również do lektury pozostałych robótkowych cytatów, a może i całych polecanych przy okazji książek. Mam nadzieję, że znajdziecie wśród nich coś dla siebie (link tutaj).
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!
Tagi: robótkowe cytaty, szydełko
O tak! Uwielbiałam te książki, Anię, Marylę, Mateusza, Dianę i oczywiście Gilberta. 🙂 Same wspaniałe wspomnienia. 🙂
Zdradzę małą tajemnicę: wielkim miłośnikiem Ani i mieszkańców Avonlea jest również mój mąż. Po śmierci Mateusza ryczeliśmy oboje, każde w swoim czasie (mąż jest o dwa lata starszy ode mnie). 😉
Wspaniały pomysł! GRATULACJE!
Dziękuję i zapraszam do wspólnej zabawy! 🙂
Lubię „Anię z Zielonego Wzgórza”, ale dopiero kolejne części zmotywowały mnie do rozpoczęcia szycia i szydełkowania. Nic też nie zastąpi tej rodzinnej atmosfery „Ani z Avonlea” czy „Wymarzonym domku” <3
Tak, opowieści o Ani mają, pozornie niedzisiejszy, a ta naprawdę ponadczasowy, ciepły, rodzinny klimat, za który i ja je uwielbiam. 🙂
Nigdy nie przebrnęłam przez tę książkę. A o całym cyklu nie mówię. Jest ona na mojej liście nadrabiania braków z dzieciństwa 😉
Koniecznie powinnaś to nadrobić! Te książki absolutnie się nie starzeją. 🙂
Można do niej powracać 🙂
O tak! I nigdy się nie znudzi. 🙂
Dziękuję serdecznie 🙂
Ależ proszę bardzo! 🙂