Tajemniczy kamień w makramowym oplocie
W kalendarzu już pierwszy tydzień wakacji, za oknem piękna, słoneczna i wreszcie prawdziwie letnia pogoda, w przyjemnie bliskiej przyszłości czeka mnie dość długi urlop… Nic, tylko chwytać w dłonie wybrane włókno i szydełko o stosownej doń średnicy, pędzelek, nożyczki i papierowe skrawki… albo, tak dla odmiany, kamienie oraz sznurki, zdatne do ich mniej bądź też bardziej ozdobnego oplatania.
W ramach małej rozgrzewki, na dobry początek odkładanej od dawna zabawy makramą, uplotłam sobie taki prosty wisior w hipisowskim stylu. Niestety, nie wiem, czym jest ów zdobiący go tajemniczy, lekko opalizujący kamień, kupiony niegdyś za przysłowiową złotówkę w jednym z praskich sklepików ze starociami oraz wszelkimi innymi osobliwościami. Ale poszukiwania odpowiedzi jeszcze trwają…
Bardziej, niż swoją magiczną mocą, o ile oczywiście ją posiada, kamyk urzekł mnie swym delikatnym, błękitnozielonkawym kolorem. Chłodna, morska paleta barw mocno utkwiła mi w głowie za sprawą dzierganego przez całą wiosnę swetra, którego przedostatni etap twórczy pokazywałam kilka wpisów temu (tutaj). Obiecana prezentacja końcowego efektu odbędzie się jednak prawdopodobnie dopiero wraz z nadejściem jesiennego ochłodzenia, bo kardigan, choć zimny w kolorze, grzeje niczym kocyk.
Idąc za ciosem, uzbierałam w swoich przydasiowych zakamarkach sporą garść ozdobnych drobiazgów i materiałów w podobnej tonacji. Chociaż więc moje gromadzone i tworzone od lat biżuteryjne zasoby zajmują już sporo szkatułek i kuferków, to wiele wskazuje na to, że w tym sezonie wzbogacą się jeszcze o małą kolekcję w barwach morza i letniego nieba. Ale o tym opowiem pewnie już pod lipcową datą.
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!
Tagi: koraliki drewniane, makrama, naszyjnik, sznurek woskowany