Świąteczne papierowe skarby i śmieci
Już za kilka dni znów będą Święta… Ale cała ta obfitość, w której wkrótce zanurzy się większość z nas, ma również swoją nieco ciemniejszą stronę. Cieniem na chwilach świątecznej beztroski kładą się niestety stosy śmieci, jakie po sobie pozostawią. Wśród nich królować będą oczywiście całe kilometry papierów, sznurków oraz wstążek, jedynie przez moment towarzyszących wszystkim tym prezentom, które jak co roku znajdziemy pewnie pod symboliczną, lub całkiem prawdziwą choinką.
I właśnie takie niechciane, niepotrzebne już papierowe, sznurkowe i wstążkowe (chociaż nie tylko poświątecznego pochodzenia) resztki i skrawki stały się dla mnie źródłem inspiracji i podstawowym tworzywem, z którego powstały ażurowe śnieżynki, rozety, gwiazdy i gwiazdki, zdobiące nasze zimowe cztery kąty. Większość z nich zawisła na sporej gałęzi, przyniesionej z jesiennego spaceru.
Przydało się wszystko, co tylko wpadło mi w ręce, od papieru do pieczenia i pożółkłych kart starych (niezbyt wartościowych) książek oraz nut, aż po kawałki tekturowych pudełek, papieru pakowego, karbowanego kartonu po ciastkach, papierowe serwetki, a nawet chusteczkę higieniczną (oczywiście śnieżnej czystości!) i taśmę nabłyszczanego papieru po bibliotecznych kodach kreskowych.
W kilku poprzednich sezonach „wyprodukowałam” już tak dużo rozmaitych ozdób, że w tym roku poprzestałam na wykonaniu jedynie wspomnianej wyżej garści papierowych cacek, wedle potrzeb uzupełniając poszczególne kompozycje pasującymi kolorystycznie gotowymi drobiazgami. Jednak nie mogłam odmówić sobie przyjemności wydziergania czegoś koronkowego i świątecznego.
By połączyć przyjemne z pożytecznym, wzięłam na warsztat babciny, lniano-bawełniany, śnieżnobiały obrus z mereżkowymi pasmami oraz dwie lumpeksowe, szmaragdowe serwetki z szydełkowymi, ciut podniszczonymi koronkami, od lat czekające na swój moment. Obrus dostał proste, geometryczne wykończenie z grubej bawełnianej surówki, natomiast lniane kwadraty obu serwetek za pomocą nicianych ażurów o podobnym wzorze zrosły się w jeden niezbyt duży prostokątny bieżnik.
Świątecznego, zimowego klimatu dodały pięknie pachnące sosnowe gałązki, prosto z lasu. I na tym zakończyłam tegoroczną zdobniczą aktywność. A jak tam Wasze przygotowania? Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na ograniczenie (po)świątecznych śmieci? Też zdarza Wam się w takich z pozoru zbędnych odpadach zobaczyć cenne materiały do twórczego wykorzystania? Czy i jak Wam się udaje zapanowanie nad chaotycznym nadmiarem otrzymywanych i wytwarzanych teraz rzeczy?
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!
Tagi: Boże Narodzenie, dekoracja wnętrz, ozdoby świąteczne, szydełkowe koronki
W rzeczywistości wyglądają jeszcze piękniej. 🙂
Bardzo mnie to cieszy. 🙂
Cudne te ozdoby choinkowe. Podziwiam pomysłowość i inwencję w twórczym wykorzystaniu potencjalnych śmieci.
Dziękuję. 🙂 Lubię znajdować nie do końca oczywiste zastosowania dla bardzo zwykłych rzeczy i materiałów. 😉
O jakie to wszystko piękne! U mnie też nic się nie marnuje – co prawda nie robię z resztek opakowań dekoracji na święta (jeszcze), ale moje kreatywne dziecko zbiera papiery, sznureczki i wstążeczki, bo „to może się przydać”. Ciekawe, po kim to ma?… 🙂
Dziękuję! 🙂 To chomicze gromadzenie wszelkich „przydasiów” ma sens! I dobrze, że bywa dziedziczne… 😉