Co ma wisieć, musi dobrze wyglądać
Ani się obejrzałam, a tu minął listopad i do drzwi mojej pracowni już natarczywie puka grudzień. Ledwie zabrałam się za ozdoby świąteczne. Podchoinkowe podarunki, rzecz jasna, muszą do ostatniej chwili pozostać tajemnicą. Dziś więc, częściowo nadrabiając zaległości, pokażę Wam dwa naszyjniki, wykonane w ramach imieninowego i urodzinowego prezentu dla pewnych ważnych pań.
Obdarowane osoby różni niemal wszystko, od wieku poczynając, a na gustach i wyborach estetycznych kończąc. Siłą rzeczy, przygotowana dla nich biżuteria musiała różnić się klimatem, a co za tym idzie, również doborem wykorzystanych materiałów. Ale to było całkiem przyjemne wyzwanie.
Pierwszy naszyjnik, przeznaczony dla kobiety w średnim wieku, miał być nieco bardziej elegancki, choć raczej do noszenia na co dzień. Ozdobione kwiatowymi motywami elementy z patynowanego srebra połączyłam tu z kombinacją wykonaną z dwóch pasm cienkiego czarnego rzemyka.
Natomiast pracując nad drugim wisiorem mogłam wykazać już trochę więcej luzu. Tutaj na nieco grubszym czarnym rzemyku zawisło masywne koło ze szkła weneckiego, z wtopionymi weń płatkami migotliwej róży pustyni oraz ceramiczny koral z metalowym wypełnieniem w stylu pandory.
Oba precjoza powędrowały już do swoich nowych właścicielek. Spotkały się z ciepłym przyjęciem. I nie utknęły w szkatułkach. Tym samym ostatnim miłym jesiennym powinnościom stało się zadość. Teraz mogę z czystym sumieniem zanurzyć się w świątecznej twórczości. Na razie więc znikam!
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz go polubić, skomentować i/lub polecić znajomym. Dziękuję!